Recenzja książki: Czekam na ciebie – Lisa Scottoline
Amerykanka Lisa Scottoline należy do najbardziej rozpoznawalnych autorek thrillerów i kryminałów, czego najlepszym dowodem jest przeszło 30 milionów sprzedanych książek, przełożonych na ponad trzydzieści języków. „Czekam na ciebie” to momentami bardzo mroczna, ale i momentami wzruszająca pozycja. Czy warto po nią sięgnąć i czy jest przeznaczona tylko dla miłośników powieści z dreszczykiem?
Główną bohaterką „Czekam na ciebie” jest Christiane Nilsson. Niedawno się ożeniła, ale okazało się, że małżeństwo nie może mieć dzieci. Ponieważ Christiane bardzo chce mieć potomka, decyduje się wraz z mężem skorzystać z banku spermy. Udaje się jej zajść w ciąże, ale jej spokój szybko burzy jedno wydanie wieczornych wiadomości. Okazuje się, że dawca nasienia – Zachary Jeffcoat – jest oskarżony o morderstwo pielęgniarek. To dla Christiane oczywiście szok – zdaje sobie sprawę, że jej dziecko może mieć te same geny co zabójca. Szybko uznaje, że musi się dowiedzieć, czy oskarżenie jest prawdziwe i zaczyna prowadzić na własną rękę skomplikowane, ale i bardzo niebezpieczne śledztwo.
Sprawa szybko dzieli Christiane i jej męża Marcusa. Ona raczej wiedzy w niewinność Zachary’ego, gdy Marcus raczej daje wiarę medialnym oskarżeniom. Kobieta decyduje się nawet odwiedzić Zachary’ego w więzieniu o bardzo ostrym rygorze. Akcja bardzo szybko nabiera tempa i staje się niezwykle wciągająca…
Wbrew pozorom, nie jest typowy thriller, który zapewnia świetną rozrywkę i gęsią skórkę, ale o którym zapomina się natychmiast po zakończeniu lektury. „Czekam na ciebie” dotyka bowiem bardzo wielu ciekawych, ale i ważnych i kontrowersyjnych tematów. Pierwszym z nich jest oczywiście bezpłodność oraz to, jak wpływa ona nie tylko na samą kobietę, ale również na małżeństwo i całe otoczenie. Etyczne dylematy na temat tego, co powinna zrobić kobieta, gdy się okazuje, że nie może mieć potomstwa, są tu bardzo ciekawie i wnikliwie nakreślone. Ale szeroko – i dość ostro – jest tu przedstawiony też cały przemysł, który bazuje na bezpłodności. Banki spermy są tu przedstawione raczej jako bezwzględne, żądne szybkiego zysku korporacje, a nie jako instytucje, które chcą pomagać kobietom w ciężkiej sytuacji życiowej. Nie jest to więc może kryminał w stylu skandynawskim, w którym ważniejsze od tego „kto zabił” jest to „dlaczego zabił. Jednak jest to powieść, która momentami naprawdę daje do myślenia.
Jednak to, co najbardziej liczy się dla czytelników thrillerów, to przede wszystkim tempo akcji oraz zaskakujący rozwój wydarzeń. I bez wątpienia wszystko to w tej powieści dostajemy. Dla niektórych może wadą będzie to, że główni bohaterowie jednak nie są tak charyzmatyczni ani charakterystyczni. To raczej typowe postacie z amerykańskich kryminałów – nieźle sytuowani ludzie, którym się powiodło w życiu od strony materialnej, ale jednak sporo brakuje im do pełnego szczęścia. Christiane Nilsson wyrobiła sobie już ciekawy styl i ma wielu zwolenników – im na pewno ta powieść się spodoba, ale i ci, którzy nie mieli z nią do tej pory do czynienia, powinni też dać jej szansę.