Dzieci kiedyś, a dziś
Każda epoka inaczej traktuje procesy wychowawcze, jeśli chodzi o najmłodszych. Dzieci wczoraj a dziś to temat rzeka. Wiele spraw zmieniło się na lepsze lub na gorsze z upływem lat, są także sprawy pozostające niezmiennymi. Nie da się nie zauważyć, że współczesne dzieci rozwijają się i dojrzewają znacznie szybciej, niż dzieci sprzed 20 lat. Przyczyn takiego stanu szukać można między innymi w dynamicznym rozwoju najnowszych technologii, z którymi dzieci mają styczność właściwie od urodzenia. Dlaczego dzisiejsi trzylatkowie potrafią bez problemu włączyć komputer lub obsługiwać smartfony, gdy ich rodzice w tym wieku potrafili jedynie przeglądać książeczki z serii „Poczytaj mi mamo”? Ogólny dostęp do wszystkiego sprawił też, że współczesne dzieci są bardziej roszczeniowe i przyzwyczajone do tego, że wszystko otrzymuje się na „dzień dobry”. Dzieci epoki powojennej, a więc nasi dziadkowie, z kolei od najmłodszych lat zostali wychowani w kulcie pracy. W przekonaniu, że na wszystko, co się posiada, trzeba po prostu zapracować. Nie było kombinowania i pleców, był głód bieda i nierzadko oddawanie rodzicom pierwszych zarobionych pieniędzy. Dawniej dbano także o to, aby dziecięcy rozwój intelektualny dziecka szedł w parze z tym fizycznym. Działały liczne sekcje sportowe, dzieciaki chętniej organizowały się w grupy i uczyły się zdrowej rywalizacji. Dziś, w dobie portali społecznościowych, dzieciom na siłę wmawia się indywidualizm. Nie ma nic złego w byciu indywidualistą, jednak dziecko od najmłodszych lat powinno być także uczone funkcjonować w większym gronie. Uczy się przez to empatii oraz zwyczajnego zrozumienia odmienności. Dawniej dzieci wychowywane były w rodzinach wielodzietnych, prawie każdy miał jakieś rodzeństwo, z którym musiał się wszystkim dzielić. Dziś wiele rodzin, zwłaszcza tych młodych, decyduje się na standardowy model 2+1, gdzie nie ma mowy o tym, by wychowywać gromadkę dzieci, jeśli rodzice mają poważne stanowiska w korporacjach. Później wszyscy się dziwią, dlaczego wyrasta kolejny rozpieszczony jedynak, który myśli, że wszystko mu wolno.